Wiosłować można, odliczając po polsku!

0d 5 do 18 lipca 2011 r. w Szamance po raz kolejny odbyła się letnia szkoła języka polskiego skierowana do dzieci i młodzieży polskiego pochodzenia, na co dzień mieszkających w Federacji Rosyjskiej. Wraz z Agnieszką Adamek miałyśmy okazję przez ponad dwa tygodnie uczyć i przede wszystkim pokochać naszych studentów i wspaniałą bajkalską kulturę. Trzecim nauczycielem był mgr Krystian Furmanowicz, lektor języka polskiego pracujący w Irkucku. Wyjazd był współfinansowany przez Stowarzyszenie Sympatyków Szkoły Języka i Kultury Polskiej oraz Kancelarię Senatu RP. Letnią szkołę zorganizował Konsulat Generalny RP w Irkucku oraz Polska Autonomia Kulturalna Ogniwo.
Siedemnaścioro uczestników szkoły, w wieku od 10 do 18 lat, swój dzień zaczynało od rozgrzewki: biegając, pływając, ćwicząc pilates czy jogę. Tuż potem wszystkie trzy grupy: Ananasy, Mole Książkowe i Szalone Koty zmagały się z zawiłościami języka polskiego. Nazwy grup wymyślili sami uczestnicy, ustalając przy tym wewnętrzny regulamin obowiązujący na zajęciach. Entuzjazm młodzieży był wprost proporcjonalny do pragnień nauczycieli, by – niejednokrotnie pierwszy – kontakt z naszym językiem okazał się wartym wspominania przez całe życie. Studenci poznali podstawy języka polskiego, które dadzą im możliwość pogłębienia wiedzy na regularnych zajęciach lektoratowych prowadzonych w Irkucku, Lesosybirsku czy Usolu Sybirskim: nauczyli się robić zakupy, zamawiać taksówkę, pytać o drogę czy opisać objawy choroby w czasie wizyty u lekarza, układali także własne menu w restauracji i wymyślali fantazyjne przepisy potraw.
Oprócz lektoratów, młodzież miała okazję poznać polską kulturę i tradycje. Szczególnym zainteresowaniem dziewcząt cieszyły się wróżby podczas andrzejkowej nocy – która z nich pierwsza wyjdzie za mąż, a którą czeka los zakonnicy? W Noc Iwana Kupały, czyli rosyjskiego odpowiednika Nocy Świętojańskiej, późnym popołudniem dziewczęta plotły wianki z rosnących na okolicznej łące kwiatów, a chłopcy przygotowywali drewno na ognisko. O północy, jak nakazuje tradycja, wszyscy razem poszliśmy puszczać wianki nad pobliski Irkut. Piosenki z dawnych czasów śpiewała Tatiana, nasza gospodyni, studenci zaś opowiedzieli nam, skąd pochodzi nazwa Szamanka. W proces przygotowania śląskich makówek aktywnie włączył się nawet… Krystian, który pochodzi z Zielonej Góry i z racji tego został pozbawiony przyjemności delektowanie się tym specjałem – aż do czasu pobytu na letniej szkole. Niestety pogoda w tym roku nie rozpieszczała tej nadbajkalskiej krainy, poszliśmy więc po rozum do głowy i postanowiliśmy zatopić marzannę, aby przywołać słońce. Przy ognisku i wspólnym biwakowaniu śpiewaliśmy polskie piosenki, bingo i domino pozwoliły na utrwalenie polskich liczebników, a turniej siatkówki okazał się świetną okazją do poznania nazw dyscyplin sportowych i rozmów o sporcie – wszystko oczywiście w języku polskim. Sportowe ukierunkowanie obozu pozwoliło uczestnikom zżyć się ze sobą i sobie zaufać – co było bardzo istotne, gdyż płynąc katamaranami czy nocując na polanie kilka kilometrów od najbliższego domostwa, ważna była świadomość, że można liczyć na kolegów i koleżanki. Nauczyło to młodych ludzi odpowiedzialności zarówno jednostkowej, jak i grupowej. Spływowi katamaranami, oprócz miarowych uderzeń wioseł o taflę wody, towarzyszyło chóralne odliczanie: „Prawa: raz, dwa, trzy, cztery; lewa: raz, dwa, trzy, cztery”, które nurt rzeki niósł jeszcze daleko, daleko, aż do samego Irkucka.
W trakcie wycieczki w góry, do Doliny Tunkińskiej oraz nad Bajkał lektorzy przeprowadzili zajęcia praktyczne w terenie w postaci gier i zabaw językowych, dzięki czemu młodzież zobaczyła, że nauka może być przyjemna i niekoniecznie wiąże się z siedzeniem w ławkach. Konkurs plastyczny na najpiękniejszą wizję końca świata z wiersza Czesława Miłosza „Piosenka o końcu świata” zaowocował powstaniem niemalże profesjonalnej galerii, słynnej niemalże na całą Szamankę. Kolejną przygodą było dla nas szukanie i chowanie tatemów. Codziennie o 6 rano jedna z grup, z wcześniej przygotowaną mapą, wychodziła z ośrodka, by schować tatem i zostawić wskazówki dla koleżanek i kolegów z innej drużyny. Oczywiście lektorzy dzielnie towarzyszyli swoim wychowankom w poszukiwaniach. Musieliśmy pytać o fragmenty mapy w sklepie, na promie, szukać jej w opuszczonych domostwach czy pod mostem. Niektóre ze wskazówek brzmiały dość intrygująco: zabierz ze sobą nóż; kop jak pies pod jedną z drewnianych belek… Dodam, że wszystkie grupy wzorowo wywiązały się z zadania. Codziennie wieczorem, po herbacie, wraz z naszymi gospodarzami omawialiśmy miniony dzień i dzieliliśmy się refleksjami, starając się mówić po polsku. Maskotką szkoły stał się byk Fernando, który szczególną sympatią obdarzył jedną z lektorek, towarzysząc jej w wieczornych spacerach. Fernando nie zrezygnował z wizyty nawet ostatniego wieczoru, kiedy do „Shivery” przyjechali goście z Konsulatu: Pan Konsul Cezary Zawadzki oraz Pan Eugeniusz Wrzeszcz, Prezes PKA „Ogniwo” wraz z Przyjaciółmi. Zaproszonych gości młodzież przywitała chlebem i solą, a następnie przedstawiła program kulturalny: nie obyło się bez poloneza, trojaka, polskiej poezji dziecięcej, polskich piosenek oraz scenek kabaretowych, które wybrali i przetłumaczyli na język polski sami studenci. Kolejnym punktem programu było… poszukiwanie tatemu przez Pana Konsula! Dwie mapy, pieczołowicie narysowane i schowane na terenie pensjonatu, szybko pozwoliły odnaleźć cenny skarb, jakim było przesłanie dla przyszłorocznych uczestników letniej szkoły, napisane po polsku, podpisane przez wszystkich studentów i zabezpieczone w ozdobnej butelce. Skarb, jak należało, został zakopany pod okoliczną brzozą i poczeka tam do przyszłego lata, aż do następnej edycji wyjazdowej szkoły.
Mam nadzieję, że idea promowania języka polskiego poza granicami Polski zostanie podtrzymana, gdyż tegoroczna letnia szkoła pokazała, iż inicjatywa ta, szczególnie w środowiskach polonijnych, spotyka się z wciąż żywym zainteresowaniem i pozwala młodym ludziom zbliżyć się do korzeni, poznać i pokochać kraj swoich przodków.
Za wspaniałą atmosferę, opiekę i organizację zajęć sportowych pragnę szczególnie serdecznie podziękować Tatianie i Aleksandrowi Kolupajewom, gospodarzom pensjonatu „Shivera”.

     Karolina Graboń