Jak uczyć polskiego polskie dzieci w Wielkiej Brytanii?

Zaczęło się od Konferencji Glottodydaktycznej w Krakowie w październiku 2006 roku… Przyjechała na nią Elżbieta Grabska-Moyle, nauczycielka ze Szkoły Polskiej w Luton-Dunstable. Wygłosiła płomienny referat o sytuacji edukacyjnej polskich dzieci w Wielkiej Brytanii. Referat chwytał za serce. Mówiła o tym, że:
– nikt nie wie, ile naprawdę dzieci w wieku szkolnym znalazło się za granicą, w tym w Wielkiej Brytanii;
– ale na pewno jest ich bardzo wiele;
– nie wszędzie i nie zawsze chcą te dzieci przyjmować angielskie szkoły;
– wszędzie i zawsze chcą przyjmować je polskie szkoły, ale nie zawsze mogą, bo: brakuje nauczycieli, brakuje miejsc, brakuje sal itd.
     Mówiła też przejmująco o problemach nauczycieli, którzy w przeważającej mierze nie są profesjonalistami.
Nie poloniści wszak wyjeżdżają przede wszystkim za granicę w poszukiwaniu pracy. Są to zazwyczaj osoby o bardzo różnym wykształceniu, o różnych zawodach wyuczonych i wykonywanych, ale nie nauczyciele-poloniści. Stają oni wobec tego przed podwójnym problemem – przekwalifikowania się na sobotniego nauczyciela języka polskiego, a częściowo i historii Polskiej, i polskiej geografii (w ciągu tygodnia wykonują inne prace – a uczenie w sobotniej szkole polskiej to w dużej mierze praca charytatywna) i na dodatek bycia nauczycielem w niezwykle trudnych warunkach.
     Na czym polegają te niezwykle trudne warunki? Szkoły sobotnie, działające pod egidą Polskiej Macierzy Szkolnej, były powołane do uczenia przedmiotów ojczystych w warunkach emigracji. Chodziły do tych szkół dzieci emigrantów urodzone w Wielkiej Brytanii. Przychodziły do sobotnich szkół z bardzo słabą znajomością języka polskiego, czasami wręcz z żadną. Jest to rzecz normalna na emigracji. Językiem podstawowym (niekoniecznie ojczystym, ale podstawowym) staje się język kraju osiedlenia. Tym językiem porozumiewają się na ulicy, w sklepie, w szkole, wśród rówieśników. Polski jest językiem domowym. Dzieci często, nawet rozumiejąc po polsku, nie chcą w tym języku mówić, starając się upodobnić do rówieśników. Do 2004 roku takie właśnie dzieci polskie (dzieci z polskim pochodzeniem) były uczniami szkół sobotnich. W niektórych szkołach, takich właśnie jak Luton-Dunstable, w ciągu roku było ich ok. 25. Od 2004 roku sytuacja zmieniła się diametralnie. Liczba uczniów wzrosła w jednej szkole z 25 do 270 uczniów, a nowe szkoły powstają jak grzyby po deszczu, by sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu. Przeważająca liczba dzieci w szkołach to obecnie uczniowie, którzy dopiero co przybyli z Polski.
    Nauczyciele stanęli więc przed niezwykle trudnymi zadaniami: jak pogodzić nauczanie obu grup dzieci? jak je uczyć, by wszyscy skorzystali? jak uczyć, by przygotować je zarówno do pozostania za granicą, jak i do powrotu do Polski, by umożliwić im bezproblemowy powrót do polskiej szkoły na odpowiednim do ich wieku poziomie? jak uczyć, żeby pomóc im adaptować się w angielskich szkołach? Aby tego dokonać, trzeba ogromnej pracy. Nauczyciele szkół sobotnich są do niej gotowi, ale potrzebują pomocy. Pomocy w układaniu nowych programów nauczania, w wybieraniu najistotniejszych treści programowych, tworzeniu scenariuszy i konspektów lekcji.
     Postanowiliśmy natychmiast podjąć to wyzwanie. Szkoła Polska Luton-Dunstable wzięła na siebie trud organizatora pierwszego naszego spotkania z nauczycielami w Wielkiej Brytanii.
     Już w lipcu 2007 Szkoła Języka i Kultury Polskiej oraz Stowarzyszenie Sympatyków Szkoły Języka i Kultury Polskiej Uniwersytetu Śląskiego zorganizowały weekendowe warsztaty dla nauczycieli uczących języka polskiego. Na mailowe zaproszenie odpowiedziało ponad 60 osób. Do Luton pojechały 4 osoby: prof. UŚ dr hab. Urszulę Żydek-Bednarczuk, prof. UŚ dr hab. Ewa Jaskółowa, dr hab. Jolanta Tambor i dr hab. Bernadeta Niesporek-Szamburska. Aby zminimalizować koszty tego przedsięwzięcia wykładowczynie były goszczone w domach nauczycieli polskich: kierownika szkoły Mariana Biskupskiego oraz dwóch nauczycielek z Luton: Elżbiety Grabskiej-Moyle i Bożeny Briggs. Było to szczęśliwe rozwiązanie, bo gościna była królewska, a nocnym rozmowom Polaków nie było końca.
     Warsztaty w Luton przyniosły wiele korzyści obu stronom. Wykładowczynie przedstawiły wstępne projekty programów nauczania języka polskiego, w których starano się połączyć wymagania polskich szkół wobec polskich dzieci z wymaganiami nauczania na emigracji (tzn. z programem przyjętym w PMS); pokazały konspekty lekcji i podzieliły się przemyśleniami na temat dwujęzyczności i motywacji do uczenia się języka polskiego w warunkach emigracji. Nauczyciele słuchali, notowali, ale przede wszystkim dyskutowali: mówili o trudnościach, próbach rozwiązywania problemów, chwalili się też swoimi sukcesami. Tej nowej sytuacji uczyliśmy się nawzajem. Jak jest ona skomplikowana, niech zaświadczą fragmenty prac domowych uczniów polskich w Wielkiej Brytanii – dzieci miały napisać wiersz o sobie:
I Początki zawsze trudne

Błoga cisza zwykły dzień
Najpierw football, potem? Leń
A na koniec przyjaciele
Tam jest w Polsce ich tak wiele
W każdym jednym znajdę brata
Tutaj tylko cisza lata

II […] Życie się toczy dalej i dalej,
A ja poznaję ludzi, zwyczaje.
A moim domem Anglia się stała,
Od kiedy z rodziną tu przyjechałam.
Jak nastolatka mam swe marzenia,
Które, jak myślę, są do spełnienia.
Pojechać, zwiedzić Londyn uroczy,
A i królowej móc spojrzeć w oczy.
Urodziłam się w Polsce i tam wychowałam,
Tam ciocie, wujkowie, dziadek i babcia została.
Przy rodzicach jest dobrze – ja przecież mam rację!
Ale tęsknię za Polską – tam jadę na wakacje!!!
    Na koniec warsztatów wszystkie wykładowczynie dostały – angielskim zwyczajem – kartki z życzeniami od wszystkich uczestników. Kartki świadczą wyraźnie o potrzebie takich spotkań. Oprócz podziękowań zawierały bowiem życzenia kolejnych spotkań: „przesyłamy gorące podziękowania za cenne uwagi wskazówki, czekamy na kolejne spotkanie”, „bardzo, bardzo dziękuję za wartościowe spotkanie, mam nadzieję że nie będzie ono ostatnie”, „dziękujemy bardzo z nadzieją na kontynuację projektu”.
      Na szczęście kontynuacja nastąpiła już wkrótce. Po wakacjach, 7-9 września w pałacyku Fawley Court w uroczej podlondyńskiej i jednocześnie podoxfordzkiej miejscowości Henley on Themes odbyła się ogromna (prawie 200 uczestników) konferencja nauczycieli ze szkół sobotnich. Konferencję zorganizowała Polska Macierz Szkolna w Wielkiej Brytanii. Pobyt wykładowców z Polski pokrył krakowski oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, Szkoła Języka i Kultury Polskiej oraz Stowarzyszenie Sympatyków Szkoły Języka i Kultury Polskiej UŚ. Z Uniwersytetu Śląskiego w konferencji wzięły udział: prof. dr hab. Ewa Jaskółowa, dr hab. Bernadeta Niesporek-Szamburska, dr hab. Jolanta Tambor i dr Aleksandra Achtelik. Wiele miejsca na konferencji poświęcono prezentacji różnych podręczników. Swój podręcznik (w fazie ostatecznego opracowania redakcyjnego) dla dzieci polonijnych przedstawiły panie Niesporek-Szamburska i Achtelik. Rozdano przy tym 75 kg książek: podręczników, zesztów ćwiczeń, słowniczków, sprzedanych Szkole po 1 zł za sztukę przez Wydawnictwo OdNowa.Książki mogły się w takiej ilości znaleźć w Wielkiej Brytanii dzięki niezwykłej życzliwości kierownictwa węgierskich linii lotniczych Wizz Air, które zezwoliło na bezpłatny przewóz tych książek swoim samolotem. Ciekawe propozycje wykorzystania w nauce języka polskiego piosenek i tańców dała dr Magdalena Szelc-Mays z Uniwersytetu Jagiellońskiego, zainteresowanie – szczególnie nauczycielek z najmłodszych klas – wzbudziły ładne, kolorowe i merytorycznie interesujące książki przywiezione przez panią Małgorzatę Pawlusiewicz z Chicago. Wśród nauczycieli z klas starszych wiele pozytywnych reakcji wywołało wystąpienie prof. Jaskółowej o wykorzystaniu w nauczaniu poezji i prozy emigracyjnej i dr hab. Jolanty Tambor, o tym jak dbać o dwujęzyczność dzieci, które znalazły się na emigracji.
     Konferencję rozpoczęła i zakończyła prezeska Polskiej Macierzy Szkolnej – Aleksandra Podhorodecka, która zresztą uczestniczyła we wszystkich działaniach konferencyjnych: nie tylko w wykładach i warsztatach, ale i nocnych rozmowach i w ogniskowych hulankach – śpiewała i tańczyła na równi z najmłodszymi nauczycielkami.
     Ale to wciąż nie koniec. Potrzeby edukacyjne w Wielkiej Brytanii na razie tylko rosną. Na stronach Szkoły Języka i Kultury Polskiej został umieszczone Forum, które ma służyć wymianie przemyśleń, doświadczeń, pytań, informacji między nauczycielami języka polskiego za granicą. Tam też będą umieszczane przykładowe scenariusze i konspekty lekcji.
     12 października w Hotelu „Olimpijskim” w Katowicach odbędzie się bal charytatywny, na który zostali zaproszeni wszyscy przyjaciele i sympatycy Szkoły. W opłacie za bal mieści się cegiełka (60 zł – Bank Zachodni WBK SA I O/Katowice; 66 1090 1186 0000 0001 0213 9266) na rzecz pomocy sobotnim szkołom polskim w Wielkiej Brytanii. Za te pieniądze można będzie nadal organizować warsztaty polonistyczne tam na miejscu. Ale to potrzeb nie zaspokoi. Mamy nadzieję, że uda nam się zainteresować tym problemem polskie władze państwowe i oświatowe. Bo trzeba o wiele większych pieniędzy, by stworzyć nowe programy, nowe podręczniki, nowy system nauczania na emigracji w warunkach unijnych.