Wywiad z Walerym Iwanowiczem, przedstawicielem narodowości polskiej w Kazachstanie

– Dzień dobry panie Walery, chciałabym Pana dobrze poznać, proszę, by zechciał Pan opowiedzieć nam trochę o sobie.

– Nazywam się Walery Iwanowicz, mam 59 lat, mam żonę, dwóch synów i córkę. Mieszkamy we wsi Azat koło miasta Tałgar, pracuję jako rolnik na polu. Mam korzenie polskie z zachodniej Ukrainy.

– Czym się zajmują Pana dzieci?

– Córka ma na imię Antonina, wyszła za mąż i mieszka w Polsce. Ukończyła Uniwersytet Medyczny w Warszawie, ma troje dzieci. Starszy syn ma na imię Iwan, skończył studia w Chinach i teraz tam pracuje. Młodszy syn studiuje w Chinach. Dzieci mówią tylko po rosyjsku, bo nie miały możliwości, by uczyć języka polskiego, tylko córka mówi po polsku.

– Czy Pan studiował w języku rosyjskim?

– Tak, oczywiście, bo mówić po rosyjsku jest łatwiej niż mówić po kazachsku, ale ja rozumiem i trochę mówię po kazachsku. W 1969 roku ukończyłem ósmą klasę i rozpocząłem naukę w technikum rolniczym. Poza tym pracowałem w kołchozie, a od 1973 do 1975 roku służyłem w armii ZSRR, potem skończyłem Uniwersytet Rolniczo-Gospodarczy i już od 30 lat pracuję jako rolnik.

– Co było dla Pana najtrudniejsze w Kazachstanie?

– Dla mnie nie było żadnych trudności, ale rodzice opowiadali, że kiedyś im zabraniano mówić po polsku, przechowywać w domu ikony i świętować polskie święta. Były również problemy z poruszaniem się do innych miast, wtedy Polacy bez zezwolenia komendanta miasta nie mogli pojechać do innego miasta. W tamtych czasach było bardzo źle, bo Polacy nie mogli swobodnie pójść na rynek, który znajdował się w innym mieście, nie mogli odwiedzać znajomych itp.

– Czy były problemy z dyskryminacją Polaków? Podczas studiów, w pracy lub gdzieś indziej?

– Ze mną nic takiego się nie zdarzyło. Moi rodzice mówili, że Kazachowie bardzo dobrze przyjęli naszych rodaków w czasach represji, pomagali jak tylko mogli, każda rodzina gościła w domu Polaków, dali nam możliwość uczenia się języka polskiego w szkołach niedzielnych, w takich ciężkich czasach oni nas wspierali, za to jesteśmy bardzo wdzięczni.

– Czy można porównać życie w Polsce i w Kazachstanie? Jakie są różnice?

– Mi chyba jest dobrze w Kazachstanie, jest praca, stałe dochody, rodzina, dzieci i znajomi w pobliżu, od dzieciństwa tu jestem i jesteśmy do tego przyzwyczajeni.
Byłem w Polsce tylko 2 razy i – jeśli już muszę porównywać – to bliższe mojemu sercu jest życie w Kazachstanie, nie wiem, dlaczego. Kiedy byłem w Polsce, bardzo tęskniłem za Kazachstanem.

– Jeżeli byłaby możliwość wyjazdu do Polski na zawsze, jaką podjąłby Pan decyzję?

– Pozostałbym tu, w Kazachstanie, tutaj jestem zadowolony, nie wiem, jak byłoby w Polsce. Ja bym mieszkał w Kazachstanie, ale zachowując przy tym wszystkie nasze tradycje i zwyczaje, przecież teraz wszystko jest wolne: i religia i język, tak myślę.

– Co może Pan powiedzieć jako podsumowanie naszej rozmowy?

– Jestem za przyjacielskimi stosunkami między Polską i Kazachstanem, dziś dowiedziałem się, że związek i stosunki między tymi krajami rozwijają się pomyślnie, cieszę się z tego powodu.
Ze swojej strony mogę powiedzieć, że będziemy aktywnie uczestniczyć w świętach i uroczystościach Kazachstanu i Polski, to dla nas wielka przyjemność.
Niech nasze stosunki międzynarodowe będą udane dla obu krajów! Chcę, żeby wszyscy – tutaj w Kazachstanie i tam, w Polsce – żyli spokojnie i szczęśliwie.

Dziękuję za rozmowę!

Wywiad przeprowadziła: Assylaiym Bekszalowa