Promocja twórczości poetyckiej i przekładowej Stanisława Barańczaka 

Opublikowane na niniejszej stronie fragmenty są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – na tych samych warunkach 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz autorów oraz Stowarzyszenia Sympatyków Szkoły Języka i Kultury Polskiej UŚ. Zezwala się na wykorzystanie treści pod warunkiem zachowania niniejszej informacji licencyjnej i wskazania autorów oraz Stowarzyszenia Sympatyków SJiKP UŚ jako właścicieli praw do tekstu. Treść licencji jest dostępna na stronie: http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/pl/legalcode

 

STANISŁAW BARAŃCZAK
Nawet język umie układać się w ustach
Even the tongue knows how to curl in your mouth

20 wierszy na 20-lecie
Stanisława Barańczaka i Clare Cavanagh przekłady z polskiej poezji współczesnej

 

 

Wiersze w języku angielskim przedrukowane
za Polish Poetry of the Last Two Decades of Communist Rule:
Spoiling Cannibal’s Fun, edited by Stanisław Barańczak and Clare Cavanagh,
published 1991 by Northwestern University Press, Evanston, Illinois, USA

Wydawcy dziękują Autorom wierszy za zgodę na przedruk oryginalnych utworów

Wybór z: 77 przekładów Stanisława Barańczaka i Clare Cavanagh
z polskiej poezji współczesnej, Katowice 1995

Projekt okładki i strony tytułowej:
Konrad Szcześniak

Prowadzący projekt i opracowanie:
Jolanta Tambor i Romuald Cudak

Redakcja językowa:
Agnieszka Madeja

Redakcja techniczna i korekta:
Aleksandra Kalisz
Agnieszka Tambor
Agata Rudzińska

 

Dofinansowano ze środków NARODOWEGO CENTRUM KULTURY w ramach programu
Ojczysty — dodaj do ulubionych 2015


oraz
Stowarzyszenia Sympatyków Szkoły Języka i Kultury Polskiej Uniwersytetu Śląskiego

 

Szkoła Języka i Kultury Polskiej Uniwersytetu Śląskiego
Katedra Międzynarodowych Studiów Polskich Uniwersytetu Śląskiego

 

ISBN 978-83-63268-36-7
Wydawnictwo Gnome
Skład i opracowanie szaty graficznej: Marek Francik

 

 

Książka wydana z okazji 20-lecia
nadania godności doktora honoris causa
Uniwersytetu Śląskiego
Stanisławowi Barańczakowi
oraz
25-lecia Szkoły Języka i Kultury Polskiej
Uniwersytetu Śląskiego
1991—1995—2015

 

 

 

SPIS TREŚCI / TABLE OF CONTENTS

Adam Dziadek
„NIE MA WIERSZY NIEPRZEKŁADALNYCH” — kilka myśli o sztuce przekładowej Stanisława Barańczaka 9

Wiersze 12
  Leszek A. Moczulski 12
  Ryszard Krynicki 16
  Ewa Lipska 20
  Piotr Sommer 26
  Jan Polkowski 30
  Bronisław Maj 34
  Julian Kornhauser 38
  Stanisław Barańczak 42

Dariusz Pawelec
„DYKCJA, MÓJ PANIE, DYKCJA”. Wspomnienie o Stanisławie Barańczaku 1946—2014 57

Stanisław Barańczak — doctor h.c. 63

Ireneusz Opacki, laudator 64

Z recenzji 65


Adam Dziadek

„NIE MA WIERSZY NIEPRZEKŁADALNYCH”
— kilka myśli o sztuce przekładowej
Stanisława Barańczaka

Twórczość przekładowa zajmuje w dorobku Stanisława Barańczaka miejsce centralne. Są to przekłady z poezji angielskiej i amerykańskiej, rosyjskiej i niemieckiej, ale też przekłady Szekspira — dziesiątki, setki tekstów przyswojonych polszczyźnie w ciągu wielu lat żmudnej pracy. Autor książki Ocalone w tłumaczeniu przekładał także polskie teksty poetyckie na angielski. Chciałbym się skoncentrować właśnie na tych przekładach, ponieważ niniejsza książka stanowi prezentację tego obszaru działalności przekładowej poety, ale też dlatego, że ta odwrotna droga przekładu jest, jak myślę, nieporównanie trudniejsza. Ta praca wymaga często tworzenia, jak powiedziałby sam Barańczak, „tandemów”, np. Czesław Miłosz i Robert Hass, Miłosz i Lilian Valee — w przypadku wierszy Miłosza, Miłosz i Leonard Nathan — w przypadku wierszy Aleksandra Wata, Wacław Iwaniuk i John Colombo — w przypadku wierszy Ewy Lipskiej, Barańczak i Clare Cavanagh.
  Praca przekładowa Barańczaka wyrasta z konieczności „przekładania nieprzekładalnego” i z przekonania, że „nie ma wierszy nieprzekładalnych, są tylko leniwi tłumacze”. Konieczność i przekonanie określają Barańczaka nie tylko jako tłumacza, ale też literaturoznawcę, który bezustannie zmierza do opisywania, obejmowania jak najrozleglejszych obszarów literatury. Tym, co dobrze charakteryzuje twórczość literaturoznawczą, przekładową, a także poetycką Barańczaka, jest po prostu pasja. To właśnie pasja pozwala przekraczać granice niemożliwego i niewyrażalnego. Stąd też poeta sięga często po teksty arcydzielne, niezwykle trudne do przełożenia. Tekst do przekładu powinien być tekstem, który w powszechnej opinii uchodzi za „nieprzekładalny”. Wydaje się, że strategią dokonywanych przez poetę wyborów kieruje zasada Waltera Benjamina wypowiedziana w słynnym eseju Zadania tłumacza: „Im dzieło wyższego lotu, tym bardziej przekładalne, choćby nawet jego sens dał się dosięgnąć ledwie przelotnym muśnięciem”.
  Jako tłumacz Barańczak stawia przed sobą zadania wyjątkowo trudne, a jego praca przekładowa jest zawsze podparta studiami literaturoznawczymi: zestawienie, ocena i komentarz krytyczny wszystkich dotychczasowych przekładów danego tekstu, ale też wielopoziomowa analiza i interpretacja, które zmierzają do odsłonięcia ukrytych w tekstach sensów, ale też do oddania w języku obcym głosu autora (podkreśla ten fakt sam Barańczak: „…o cóż chodzi w przekładzie poezji, jeśli nie o odwzorowanie w obcym języku niepowtarzalnego głosu autora?”). Sprawa głosu poetyckiego jest chyba jedną z najważniejszych kwestii dotyczących poezji i poetyki w XX i w XXI wieku. Jak jednak zrekonstruować głos autora w tekście przekładowym? Wybitny francuski lingwista Henri Meschonnic podsuwa rozwiązanie, które wiąże się z analizą rytmiczną tekstu. Rytm nie jest tożsamy z metrum i narzucaną przezeń regularnością i powtarzalnością, rozkłada się podobnie jak temat w opowiadaniu na wszystkich poziomach wypowiedzi (akcentowych, prozodycznych, leksykalnych, syntaktycznych). Analiza rytmu pozwala uchwycić niepowtarzalny, indywidualny rytm utworu danego pisarza. Autor Warsztatu tłumaczapostępuje dokładnie w taki sposób, z niezwykłą finezją i subtelnością oddając w przekładach złożone i wielopoziomowe sensy tekstów.
  Z innej strony praca przekładowa musi się też odznaczać pewnymi rygorami, toteż poeta traktuje teksty, by tak rzec, „po wojskowemu”. Łatwo się o tym przekonać, czytając Warsztat tłumacza czy też Mały, lecz maksymalistyczny manifest translatologiczny. Dokonywane przez Barańczaka przekłady opierają się na następującym porządku: 1. rozpoznanie (konteksty historycznoliterackie, kontekst biograficzny, analiza, interpretacja oparta na dominancie semantycznej uznawanej za klucz do całości sensów danego tekstu), 2. zadanie (w jaki sposób zamienić słowa, wyrażenia, idiomy języka polskiego, aby brzmiały jak najdokładniej w języku angielskim), 3. rozwiązanie (ostateczny efekt „starcia” z przekładanym tekstem). Obok tych strategemów istnieje też system zakazów, którego należy przestrzegać: „Nie tłumacz wiersza na prozę!” i „Nie tłumacz dobrej poezji na złą poezję!”. We wspomnianym wyżej szkicu słowa „maksymalistyczny” i „manifest” dobrze korespondują z systemem zakazów i strategemami. W teoretycznych pracach Barańczaka na temat przekładu często pojawia się leksyka wojskowa, ale wykorzystana w sensie jak najbardziej pozytywnym (choć także z odrobiną ironii), bo podkreśla konieczność precyzji i dokładności działań tłumacza. Inaczej mówiąc, Barańczak jest teoretykiem, ale nie terroretykiem, wychodząc raczej z założenia, że ogólna teoria przekładu nie jest możliwa i że każdy tekst wymaga odrębnej teorii, odrębnej strategii, stawia tłumacza przed koniecznością zagłębienia się w idiolekt danego poety, zmusza go też do maksymalnego wysiłku i wkładu pracy. „Nie ma wierszy nieprzekładalnych, są tylko leniwi tłumacze”, by raz jeszcze powtórzyć słowa Barańczaka-tłumacza. Ta reguła sprawdza się wyjątkowo dobrze w odniesieniu do tandemu Barańczak/Cavanagh. Łatwo się o tym przekonać, czytając wiersze zawarte w tym zbiorze.

  Oddajemy do rąk czytelnika niewielki wybór wierszy, które wcześniej były publikowane w zbiorze Polish Poetry of the Last Two Decades of Communist Rule przygotowanym przez poetę wspólnie z Clare Cavanagh i wydanym przez wydawnictwo Northwestern University Press w 1991 roku, a także w ich wspólnej książce 77 przekładów wydanej w Katowicach w 1995 roku z okazji nadania Stanisławowi Barańczakowi godności doktora honoris causa Uniwersytetu Śląskiego.


Wiersze:
Leszka A. Moczulskiego (Raport, [Z cyklu „Wiersze zwykłe”])
Ryszarda Krynickiego (Twarzą do ściany, Nie chciej za nas umierać)
Ewy Lipskiej (Dyktando, Mur, *** [Brunatny owczarek alzacki…])
Piotra Sommera (Zapewniam cię, Niedyskrecje)
Jana Polkowskiego („Moja słodka ojczyzno”, „Piotr szedł za nim z daleka”)
Bronisława Maja (*** [Wieczorem za ścianą płacz dziecka…], *** [Za oknem deszcz, szklanka herbaty na stole…])
Juliana Kornhausera (Zasadnicze trudności, Barykada)
Stanisława Barańczaka (Razem z kurzem, Grażynie, *** [To przecież tylko nicość. Jakże takie nic…], Nie używać słowa „wygnanie”, Druga natura, Na pustym parkingu za miastem, zaciągając ręczny hamulec, Trzej królowie)
w oryginale oraz w tłumaczeniach Stanisława Barańczaka i Clare Cavanagh są dostępne w książce Stanisław Barańczak. Nawet język umie układać się w ustach. Stanisława Barańczaka i Clare Cavanagh przekłady z polskiej poezji współczesnej.


Dariusz Pawelec

„DYKCJA, MÓJ PANIE, DYKCJA”.
Wspomnienie o Stanisławie Barańczaku
1946—2014

Z pisarzami spotykamy się zazwyczaj, co oczywiste, w piśmie, które jak wiemy, jest tylko przedstawieniem mowy, i to przedstawieniem niedoskonałym. Trwały i na pozór solidny obraz graficzny słów jest bowiem tylko zewnętrznym, „nienaturalnym” pośrednikiem zacierającym sens wypowiedzi. Krokiem w stronę rozumienia może być odnalezienie w zapisie doświadczenia głosu, natrafienie na ślad rytmu mowy, usłyszenie tembru głosu, który jest niezastąpionym dowodem czyjejś jednostkowej i prawdziwej obecności. Głos Stanisława Barańczaka usłyszą zapewne podczas lektury jego książek ci, którym dane było go spotkać bezpośrednio, rozmawiać z nim, słuchać czytanego przez poetę wiersza czy wykładu. Jaki był to głos? Autoironicznie pisze o nim sam w wierszu Ustawienie głosu, w którym „stary łacinnik” napomina bohatera: „Dykcja, mój panie, dykcja! Poruszać ustami, nie mamrotać pod nosem!”. To, rzecz jasna, tylko wprowadzenie do konceptu, w którym pedagogiczna troska zyskuje wymiar metafizyczny, kiedy ta sama uwaga skierowana jest do Boga. Z jednakowo, jak można się domyślać, mizernym efektem: „Posiekane komunikaty, zgłoski tonące w milczeniu”, „jakoś rozumiem Cię w sumie, jak jąkała drugiego jąkałę rozumie”. Metaforyczna wizja dialogu z Bogiem możliwego tylko jako porozumienie jąkałów przedstawiona została jako wyolbrzymienie sytuacji międzyludzkiego… nieporozumienia. Głos poety stawia opór i wzywa jednocześnie do przełamywania go w imię sensu i prawdy. Tym większe to wyzwanie, jeśli przyjmuje kształt wiersza na papierze. Ale stwarza też i wyjątkową szansę porozumienia przez to właśnie, że zostało skierowane do nielicznych. Dlatego, że jak notował Barańczak w młodzieńczym manifeście: „poezja zwraca się nie do biernego odbiorcy rozwalonego przed telewizorem lub przerzucającego stronice gazety, ale do człowieka, który widać p r a g n i e  m y ś l e ć , skoro w ogóle bierze książkę poetycką do ręki”.
  Mieliśmy szczęście słuchać głosu poety z bliska, w Katowicach i w naszym Uniwersytecie, przez trzy lata z rzędu w latach 90. Najpierw w czerwcu 1993 roku, kiedy był gościem uroczystości nadania doktoratu honorowego Josifowi Brodskiemu. Dał się wówczas namówić na spotkanie autorskie, które poprowadziłem z nim w miejscu z poezją się nadto niekojarzącym, mianowicie w pubie Longman. W roku 1994 Stanisław Barańczak przyjechał do Katowic na zaproszenie organizatorów Festiwalu Ars Cameralis. Trzy listopadowe dni dawały okazję do intensywnego kontaktu. Otwarta została z udziałem poety wystawa ilustratora jego książek Wojciecha Wołyńskiego, odbyła się dyskusja całego licznego grona Nowofalowców podczas sesji „Kontestatorzy i mistycy”, a w szczelnie wypełnionym katowickim BWA miałem przyjemność poprowadzić spotkanie z literaturą pod hasłem „3 x TAK”, którego gośćmi byli Stanisław Barańczak, Julian Kornhauser i Ryszard Krynicki. W Sosnowcu natomiast Stanisław Barańczak rozmawiał o przekładzie ze studentami i pracownikami Wydziału Filologicznego. Kiedy po pierwszej nocy odbierałem go rano z hotelu był już po długim spacerze zachwycony katowicką secesją, co w ponury listopadowy dzień, w szarym podówczas mieście, robiło wrażenie, jakie mogło wywołać tylko na przybyszu z innego świata.
  Zwieńczeniem tych wizyt okazały się uroczystości nadania poecie godności doktora honoris causa Uniwersytetu Śląskiego 5 czerwca 1995 roku. Tego samego dnia wieczorem, z udziałem doktora honorowego, odbyła się promocja trzech poświęconych mu książek, przygotowanych z okazji wydarzenia. Kolejnego dnia w Sali Rady Wydziału Filologicznego zostały zaprezentowane referaty na sesji zorganizowanej przez Szkołę Języka i Kultury Polskiej UŚ, a zatytułowanejStanisław Barańczak — poeta, tłumacz, naukowiec. Co ważne, ich bohater wszystkiego wysłuchał i odniósł się na koniec do treści wystąpień. Wziął także udział w spotkaniach ze studentami oraz młodzieżą szkół średnich zarówno w Katowicach, jak i w Sosnowcu. Swoistym, symbolicznym powrotem Stanisława Barańczaka w mury naszej Uczelni była dedykowana mu w sześćdziesiątą rocznicę urodzin (13 listopada 2006) konferencja naukowa o znamiennym tytule: „Obchodzę urodziny z daleka…”. W Wydawnictwie Uniwersytetu Śląskiego ukazała się następnie książka, będąca plonem tej konferencji (2007).
  A dorobek Barańczaka, także ten wymagający naukowego komentarza, jest imponujący. Najbardziej dziś rozpoznawalny jest zapewne ten poetycki i translatorski. Od roku 1968 jego poezja pozostaje jednym z najbardziej oryginalnych zjawisk. Jako przedstawiciel zbuntowanej generacji 68 rewolucjonizował polski język poetycki, wprowadzając do wiersza na niespotykaną skalę słowo powszechne, „słowo cudze”, otwierając poezję na żywioły mowy i różnojęzyczne światy. A przy tym, tworząc jak „poeta-lingwista”, demaskujący mechanizmy nowomowy, manipulacji języka propagandy czy innych kodów perswazji, pozostawał poetą wirtuozem, podążającym zawsze „ku arcydziełu”. Poczynając od debiutanckiej Korekty twarzy (1968), a kończąc na nagrodzonej w roku 1999 literacką Nagrodą Nike Chirurgicznej precyzji(1998). Jego dorobek tłumaczeniowy może przytłaczać: poeci języka angielskiego, najpierw XVII-wieczni metafizycy, potem kolejni „od Chaucera do Larkina”, zamach na wszystkie dramaty Szekspira i modernizacja jego dzieł dla polskiego odbiorcy. A przecież były jeszcze piosenki The Beatles, powieść Ursuli Le Guin czy przekłady z rosyjskiego, od których zresztą zaczynał: Mandelsztam, Achmatowa, Brodski, Pasternak. Imponował nie tylko rozmachem pracy translatorskiej, ale i tempem. W roku 1966, jako dwudziestoletni student, dostał od prof. Balcerzana przywieziony z Moskwy zeszyt zakazanych wierszy Mandelsztama, z poleceniem przygotowania wstępnych spostrzeżeń do ewentualnego przekładu. „Po dwóch tygodniach Barańczak — wspomina prof. Balcerzan — był gotów do rozmowy: zamiast wstępnych uwag przyniósł cały cykl przez siebie genialnie przetłumaczony”. Z rolą tłumacza sprzęgła się w wykonaniu Barańczaka rola antologisty. Ogłaszał w ten sposób własne wybory poezji metafizycznej, miłosnej, poezji nonsensu, „bestiaria” i in. Ułożył również z polskich wierszy budującą w trudnym czasie Antologię poezji świadectwa i sprzeciwu 1944—1984 pt. Poeta pamięta (Londyn 1984). Był w Polsce pionierem współczesnej „twórczości niepoważnej”, rzec można, że zinstytucjonalizował nonsens w obrębie polskiej kultury literackiej. Pod postacią twórczości limerycznej, pastiszy i rozmaitych „figli filologicznych”, ogłaszanych pod coraz to nowymi nazwami gatunkowymi: biografiołów, zoofiołów, geografiołów. Był wreszcie aktywnym krytykiem literackim, towarzyszącym poetom swojego pokolenia i ustawiającym hierarchie w obrębie pokoleń starszych i młodszych twórców. Dokonania krytycznoliterackie zebrał w kilku książkach, wśród których trzeba wymienić książkę — mit założycielski literackiego Pokolenia 68 pt. Nieufni i zadufani (1972) czy inną pozycję o walorach manifestu więcej niż tylko literackiego, jaką stała się Etyka i poetyka (Paryż 1979). Bezwzględnie, aczkolwiek dowcipnie, jako autor Książek najgorszych iCzytelnika ubezwłasnowolnionego, tępił wszelkie przejawy szmiry, tandety i głupoty produktów kultury masowej, od powieści milicyjnej zaczynając, a na komiksach kończąc. Stanisław Barańczak był też nauczycielem akademickim i badaczem literatury. Obronił i opublikował (1974), fundamentalną dla rozpoznania jednego z modeli poezji lingwistycznej, pracę doktorską poświęconą twórczości Mirona Białoszewskiego. Napisał jedną z pierwszych, i do dzisiaj najważniejszych, monografii poezji Zbigniewa Herberta pt. Uciekinier z Utopii (Londyn 1984).
  Wydaje się, że dla Stanisława Barańczaka momentem o zasadniczym znaczeniu dla spotkania się etyki i poetyki, etyki życia i etyki literatury był, oprócz przeżycia pokoleniowego w roku 1968, rok 1976. W dniu 5 grudnia 1975 r. poeta złożył swój podpis pod listem protestacyjnym w sprawie poprawek do Konstytucji PRL, tzw. „Listem 59”. W lipcu 1976 r. natomiast podpisał się pod „listem do intelektualistów zachodnich w sprawie robotników z Ursusa”. W konsekwencji nazwisko Barańczaka przestało się pojawiać w publikacjach poddawanych kontroli urzędu cenzorskiego. W odpowiedzi na posunięcia cenzury rozpoczął publikowanie w tzw. drugim obiegu oraz w wydawnictwach emigracyjnych. Swoje kolejne, powstałe po Dzienniku porannym, tomy wierszy złożył Stanisław Barańczak już w nielegalnie, z punktu widzenia organów władzy PRL-u, działających oficynach. 4 września 1976 r. podpisany został „Apel KOR-u”, pod którym także znajdziemy nazwisko autora Jednym tchem. Uczestnictwo w pracach Komitetu Obrony Robotników oznaczało: rewizje, zatrzymania, aresztowania, pobicia, przesłuchania, permanentną inwigilację oraz kampanię oszczerstw i pomówień. Wreszcie, w wyniku tej ostatniej, utratę pracy. Nic zatem dziwnego, że wiersze autora Etyki i poetyki z lat siedemdziesiątych przyniosły obraz świata dotkniętego totalitarną skazą. W roku 1981 Barańczak otrzymał w końcu paszport i mógł przyjąć, czekające już od trzech lat, zaproszenie Harvard University, na którym objął stanowisko profesora zwyczajnego w katedrze języka i literatury polskiej. W okresie pierwszego kontraktu wybuchł w Polsce stan wojenny i perspektywa autora kolejnych tomów wierszy (Atlantyda, Widokówka z tego świata), została określona przez kontekst emigracyjny, choć, dodajmy, sam poeta nigdy za emigranta się nie uważał.
  W połowie lat 80. uczestniczyłem w poświęconym Pokoleniu 68 seminarium magisterskim, które prowadził Profesor Ireneusz Opacki. Zaczynałem pisać wówczas rozprawę poświęconą poezji Stanisława Barańczaka. Prace nad nią przeciągnęły się już poza ramy czasowe seminarium i przedłożyłem ją ostatecznie jako dysertację doktorską. Wcześniej przygotowywałem dla drugoobiegowego wydawcy antologię poezji Pokolenia 68, którą zdecydowałem się skonsultować z poetą-antologistą. W liście sprowokowanym tą konsultacją, z 4 stycznia 1988 roku, oprócz uwag merytorycznych, pisał: „Proszę przy najbliższej sposobności serdecznie pozdrowić ode mnie prof. Opackiego i wszystkich uczestników seminarium”. W innym liście z pieczątką z Newtonville, z 6 marca 1989, zaskakująco wyznawał: „wbija mnie naprawdę w dumę, że stałem się tematem pracy doktorskiej”, co powtórzył w dedykacji na przesłanym z Bostonu do Hotelu Asystenckiego w Sosnowcu tomie Widokówki z tego świata. Czytając dzisiaj te wpisy, słyszę w nich głos poety, dla którego jednak sposób jego zapisu był ogromnie ważny. Oddając mi, podczas pobytu w Katowicach w roku 1994, maszynopis książki o jego wierszach, załączył do niego kartkę w linię z czterema drobnymi uwagami i piątą najważniejszą, wziętą w koło czerwonym długopisem: „Przecinki i w ogóle interpunkcja!”.

[Tekst zamieszczony po śmierci Poety
w „Gazecie Uniwersyteckiej” 2015, nr 5 (225), luty]


13 grudnia 1994 r.
Rada Wydziału Filologicznego
podjęła uchwałę o wystąpieniu
do Senatu Uniwersytetu Śląskiego
z wnioskiem o wszczęcie przewodu o nadanie tytułu
doktora honoris causa Uniwersytetu Śląskiego
profesorowi Stanisławowi Barańczakowi.
Rada Wydziału Filologicznego
podjęła uchwałę w sprawie wniosku
o powołanie przez Senat Uniwersytetu
na promotora prof. dr. hab. Ireneusza Opackiego
oraz na recenzentów:
prof. dr. hab. Edwarda Balcerzana
z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu,
prof. dr. Leonarda Neugera
z Uniwersytetu w Sztokholmie,
prof. dr. hab. Tadeusza Sławka
z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.

W styczniu 1995 r.
Senat Uniwersytetu Śląskiego
powołał na promotora
prof. dr. hab. Ireneusza Opackiego
oraz recenzentów:
prof. dr. hab. Edwarda Balcerzana,
prof. dr. Leonarda Neugera,
prof. dr. hab. Tadeusza Sławka.

11 kwietnia 1995 r.
Senat Uniwersytetu Śląskiego
po zapoznaniu się z recenzjami
podjął uchwałę o nadaniu tytułu
doktora honoris causa Stanisławowi Barańczakowi.

5 czerwca 1995 r.
odbyła się uroczystość nadania
godności
doktora honoris causa
Uniwersytetu Śląskiego
Stanisławowi Barańczakowi.


Ireneusz Opacki
laudator

Regułę, rządzącą stylem interpretacji Barańczaka, można by ująć jako „regułę w o b e c ”: wiersz wo b e c konwencji, którą przywołuje. I w tym „wobec” — rządzi reguła konfliktu, opozycji: po to ustawia się interpretowany tekst wobec przywołanej konwencji, by ukazać w nim przełamanie tej konwencji, indywidualny „gest odmienności”, stanowiący o swoistości utworu.
  […]
  To bardzo ważna sprawa dla tych interpretacji: sprawa ich „etyczności”. Barańczak nie chce odczytywać tych wierszy „po swojemu”. Dąży do uszanowania tego, co poeta w wierszu zawarł. Do doznania też tego, co tamten „człowiek z wiersza” przeżył. Nie odczytuje w tych wierszach — siebie, jak to często czynią współcześnie interpretatorzy poezji. Chce odczytać — tamtego, „Innego”, jego doznanie świata. Ujmuje — tym samym — poezję i jej lekturę jako rzecz, która nas czytelników wzbogaca i poszerza. Wzbogaca i poszerza o właśnie inne, a nie tylko „nasze”, rozpoznanie i przeżycie rzeczywistości. Daje nam „rozumiejący kontakt z innością”. Bezcenny kontakt.

[Ireneusz Opacki, Katedra i patyk. Posłowie, w: Stanisław Barańczak, Pomyślane przepaście. Osiem interpretacji, w układzie i opracowaniu J. Tambor i R. Cudaka, Katowice 1995 — publikacja wydana z okazji uroczystości nadania przez Uniwersytet Śląski tytułu doktora h.c. Stanisławowi Barańczakowi]


Z recenzji

Niesłabnący impet, gigantyczny obszar aktywności twórczej, wciąż nowe formy organizacji wypowiedzi poetyckiej i nowe sposoby uprawiania refleksji literaturoznawczej, wszystko to nie pozwala sprowadzić działalności literackiej oraz naukowej Stanisława Barańczaka do jednej zamkniętej formuły. Ileż to już takich formuł sam zdołał zweryfikować i obalić!

Edward Balcerzan

 

Zacznijmy może od doznań. Jeśli zapytamy dorobek Barańczaka o to, jakie doznania konstytuują człowieka współczesnego (Polaka współczesnego), to chronologicznie pierwsza i zasadnicza odpowiedź będzie brzmiała: podstawowym doznaniem człowieka współczesnego jest poczucie ubezwłasnowolnienia. To bardzo charakterystyczne: nie zniewolenia, nie ucisku, nie represji, czy jak to jeszcze nazwać, lecz właśnie ubezwłasnowolnienia. Zatem wyzucia człowieka z prawa i możliwości decydowania o sobie i własnym świecie; porażenia jego woli paraliżem; odebrania mu szansy świadomego kształtowania życia.

Leonard Neuger

 

To dwa poziomy „tłumaczenia”: jeden hermeneutyczny (Poeta ma obowiązek rozumieć świat), drugi etyczny (rozumienie to ma charakter wyrozumienia dla „szarego człowieka”). Barańczak stawia przed nami taką filozofię człowieka słowa, intelektualisty, nauczyciela, społecznika: ma on intelektualny obowiązek zrozumienia systemu i etyczny nakaz zrozumienia „szarego człowieka” poddanego presji systemu. I trzecie znaczenie: poetyckie. Stanisław Barańczak to tłumacz doskonały, chciałoby się powiedzieć o słuchu idealnym obejmującym wszelkie dźwięki języka (od Lennona, recenzent sam zmagający się ze znakomitymi tekstami liverpoolczyka, pamięta dobrze lekturę Barańczakowych przekładów w starych Szpilkach, po Bacha), wszelkie rodzaje poetyckiego języka (od Szekspira po Larkina), rozmaite filozofie poetyckie (od Dickinson i Hopkinsa po Simica). Ocena tego dorobku jest w oczach recenzenta jasna: to dzieła znakomite i pierwszorzędnej wagi kulturowej.

Tadeusz Sławek

 

 

Dofinansowano ze środków
Narodowego Centrum Kultury
w ramach programu
Ojczysty — dodaj do ulubionych 2015