Turniej Tłumaczy 2001

Stanisław Baliński
Niedziela

W niedzielne popołudnie,
Gdy kulę nudy toczy demon
Po niebie bladym jak anemon…
Nad wodą w kwiaty oprawioną,
Siadają rzędem staruszkowie,
Pochyłe panie i panowie,
Ubrani jasno, mile, schludnie,
I patrzą w wodę, jak zanika
Fala za falą, świat za światem,
Piją herbatę za herbatą,
Mówiąc (tu – cicha muzyka):

– Jaka szkoda, jaka szkoda, jaka szkoda,
Że dni nasze, dni wiosenne (nawet we śnie)
Przepłynęły beznamiętnie, bezszelestnie,
Jak ta woda…

     Wiersz Stanisława Balińskiego Niedziela pochodzi z cyklu Przyroda, przemijanie. Najpierw został włączony do antologii zatytułowanej Pięciu najwybitniejszych poetów emigracyjnych (Paryż, 1951), później do ostatniego tomu poety pt. Wiersze emigracyjne (Londyn, 1980).
     Tytuł cyklu sugeruje poważną, egzystencjalną tematykę. Taką też podejmuje omawiany utwór. Nuda niedzielnej bezczynności „przemawia tu językiem Czasu” (1).
     Atmosferę nudy, sennej ociężałości odzwierciedla przemyślana konstrukcja utworu. Każdy z dziesięciu początkowych wersów składa się z dziewięciu sylab, wersy od trzynastego do piętnastego z dwunastu, wers jedenasty i szesnasty pod względem liczby sylab odbiegają nieco od wersów bezpośrednio je poprzedzających. Jednakowej liczbie sylab w wersie towarzyszy identyczny bądź zbliżony rozkład akcentów. W „pierwszej” części utworu akcent pada na sylabę parzystą, w „drugiej”, wyodrębnionej z lirycznej narracji jako przytoczenie mowy postaci, na sylabę nieparzystą. Obydwie części łączy podobna budowa zestrojowa. Liczba zestrojów w wersie, czyli całości semantycznych podporządkowanych jednemu akcentowi głównemu, waha się od dwóch do czterech, zdecydowanie przeważa jednak niezwykle muzyczny tok trójzestrojowy (trzy zestroje w wersie):

     W niedzielne / letnie /popołudnie (…)     9 sylab, 3 zestroje
     Jaka szkoda, / jaka szkoda, / jaka szkoda,     12 sylab, 3 zestroje
     Że dni nasze, /dni wiosenne /(nawet we śnie) (…)     12 sylab, 3 zestroje
 (ukośna kreska oznacza granicę zestroju, pogrubiona część wyrazu to sylaba pod głównym akcentem).

     Tendencję do ujednolicenia konstrukcji wiersza widać także w starannym doborze głosek. W pozycji akcentowanej dominują samogłoski szerokie (e, o) i okrągłe (a, o, u) imitujące (także wzrokowo!) apatyczny, potoczysty rytm bezczynnego popołudnia. Uprzywilejowane zostały głoski bezdĽwięczne, „przytłumione” głoski nosowe (m, n, ń) oraz płynna głoska l. Podobne lub identyczne zespoły głosek, powtarzane obok siebie, układają się we współbrzmienia stanowiące dodatkowo spoiwo wiersza, np.:
     W niedzielne letnie popołudnie
     Zasada analogii obowiązuje na różnych poziomach tekstu, a jej przykładem mogą być liczne powtórzenia składniowe. Zasada korespondencji widoczna jest także na poziomie leksykalnym: poetycki krajobraz utrzymany jest w jednakowej – bladej tonacji kolorystycznej (niebo jest blade, stroje są jasne i schludne). Te same elementy zostają wykorzystane do opisu różnych przestrzeni: niebo porównane do kwiatu (blade jak anemon) przegląda się w wodzie w kwiaty oprawionej.
     Świat realizuje się w serii powtórzeń. Rządzi nim leniwy rytm niedzielnego popołudnia. Nie można mu jednak ostatecznie przypisać ani kategorii ruchu ani kategorii bezruchu. Jest równocześnie i statyczny, i dynamiczny, taki sam i inny. Woda ujęta w obramowanie z kwiatów (zamieniona w zwierciadło) zastyga, ale tylko pozornie – w rzeczywistości nadal płynie jednostajnym nurtem. Ten swoisty związek ruchu i bezruchu przywołuje Bergsonowskie pojęcie trwania, które jest doświadczeniem płynnym, nieustannie zmiennym, a równocześnie niepodzielnym, jednorodnym.
     Czas ludzki, liczony od narodzin do śmierci, wpisuje się w czas Natury. Świat (także świat poetycki) podlega porządkowi przemijania. Nawet społeczny rytuał picia popołudniowej herbaty odbywa się w rytmie dyktowanym przez Naturę. Opis aktywności ludzkiej oraz nie-ludzkiej (aktywność Natury) jest oparty na identycznej strukturze składniowej:

     I patrzą w wodę, jak zanika
     Fala za falą, świat za światem
     Piją herbatę za herbatą […]

     Porządek świata wyznacza zasada jedności w wielości: świat równocześnie jest i nie jest ludzki, żywy, ruchomy. Trwa zawieszony w nieokreśloności.
     Staruszkowie siadają nad brzegiem wody. Linia brzegu funkcjonuje jako realnie istniejąca przestrzeń, oddzielająca ziemię od wody, ale też jako granica między metaforycznym „tym” i „tamtym” światem (życie staruszków dobiega kresu). Dystans wyznaczony linią brzegu, a także wynikający z postawy obserwatora (staruszkowie patrzą w taflę wody) jest tylko pozorny. Za sprawą lirycznego opisu kategorie, w jakich zwykło się ujmować świat, czyli stosunek odległości i czasowego następstwa, tracą rację bytu.
     Wydaje się, że podmiot wypowiedzi „widzi więcej”. Pochyłe (2) panie i panowie nieświadomie przekraczają granice światów. Bezwolni, ugrzecznieni jak dzieci, ubrani jasno, mile, schludnie (3) nie zauważają nawet, że Natura bierze ich w posiadanie. Wykonują konwencjonalne, puste gesty, rozmawiają, a żywioł wody przenika i krąży w ich ciałach (herbata!). Przenikanie nie ma charakteru procesualnego. Wydaje się, że staruszkowie od zawsze znajdują się na „drugim brzegu” Przeszłości, Śmierci. Ubrani w jasne stroje stanowią jeden z elementów prześwietlonej słońcem przestrzeni. Uwięzieni w żywiole poddają się temu samemu prawu powolnego przemijania, zanikają jak woda.
      Wypowiedź lirycznych bohaterów została zorganizowana w ten sposób, by mogła odzwierciedlać odgłos zanikających fal. Na przestrzeni wersu powtarzają się te same słowa lub struktury składniowe. Każde z powtórzeń brzmi słabiej. W uprzywilejowanej pozycji akcentowej znajdują się tylko słowa wchodzące w skład początkowego zestroju w wersie. Powtórzone, są coraz słabiej słyszalne, podobnie jak fale jednoczące się z wodną tonią. Wypowiedź zbudowana z ograniczonej liczby dźwięków traci brzmieniową i semantyczną wyrazistość. Słowa zawierają się w sobie, tworząc spójną, jednorodną całość:
     Że dni nasze, dni wiosenne (nawet we śnie)
     Para słów „wiosenne” – „śnie” tworzy paronomazję. Akcent przypadający na sylabę „se” wyodrębnia część „senne” jako samodzielną jednostkę semantyczną. Zestawienie sugeruje, że obydwa słowa mają tę samą etymologię. Delikatny szmer wody oddaje z kolei licznie tu nagromadzona głoska szumiąca ą (głosce ą odpowiadają tu litery sz i rz) oraz sycząca s. Stopniowemu zanikowi fal odpowiada redukcja zestrojów: pierwsze dwa wersy składają się z trzech zestrojów, kolejny z dwóch (ściągnięcie dwóch początkowych zestrojów w jeden sugeruje składniowa łączność słów „Przepłynęły beznamiętnie”), a ostatni z jednego. Rytm oparty na strukturze trójzestrojowca pobrzmiewa jeszcze w uszach, ale nawet on traci oparcie w tym, co realne. Funkcjonuje już tylko w muzycznej pamięci. Staruszkowie odchodzą w Przeszłość.
     A może nigdy jej nie opuścili?
     Świat przedstawiony wiersza Balińskiego zanurzony jest w przeszłości. Czy konsekwencja w utrzymaniu jednolitej tonacji utworu, afektowana stylistyka (niebo jest blade jak anemon) nie wydaje się sztuczna, przesadzona a tym samym niedzisiejsza? Czy flegmatyczni angielscy: ladies and gentelmen ignorujący teraźniejszość (cóż za arystokratyczne maniery!) nie pochodzą z odległego, zapomnianego, dziewiętnastowiecznego świata?
     Jesteśmy w teatrze. Podmiot-reżyser wprowadza na scenę muzykę („tu – cicha muzyka”), na chwilę ożywia uśpione marionetki. Nad brzegiem wody w oślepiającym blasku słońca grają dla nas w teatrze cieni. Po chwili wracają, skąd właściwie nigdy nie wyszły, do przeszłości, jawa zamienia się w sen, pozostaje cisza. Chór Starców schodzi ze sceny.

Justyna Cembrowska

1 Jest to określenie J. Brodskiego.
2 Pochyły – przygarbiony ze starości, tutaj także: pochylony nad taflą wody.
3 Schludny – dbający o czystość i porządek; ktoś wygląda schludnie – ma czyste i zadbane ubranie.

 

Angielski Arabski Białoruski Bułgarski Chorwacki Czeski Flamandzki Francuski Japoński Litewski
Macedoński Niemiecki Rosyjski Serbski Słowacki Słoweński Ukraiński Węgierski Włoski